poniedziałek, 11 marca 2013

Jej Wysokość Złość

Najpierw dojrzewa po cichu. Ciężko stwierdzić czy drzemała we mnie od zawsze, czy pojawiła się bez pukania. Minęła pewnie drzwi frontowe i zagnieździła się na dobre. Rosła w siłę, karmiona straconym czasem, złudnymi nadziejami. Z dnia na dzień jej opasłe ciało (bo jestem pewna, że to potwór z gatunku tych cielesnych) dosiadło się do Mojego Stolika. Siedzi koło mnie w tramwaju, sieje niepokój wśród naszych (!) znajomych. Ona, Jej Wysokość Złość. Żal i smutek. Siedzimy razem, gdzieś na granicy Rozpaczy i Bezruchu.

wtorek, 5 marca 2013

milczenie w ciszy

z zaszytych ust wylatują słowa
banalne i blade jakby chciały wrócić z powrotem
w na złość bijące serce

ręce- drewno ręce- beton ciągną w dół do parteru albo
i niżej
i tylko jakiś krzyk bez autora gdzieś w oddali
dodaje mi siły

moja skóra się mieni jest szczera przezroczysta
pocięta przez te kartki z trudem łapane na wietrze

wciąż umiem mówić
pewnie potomni obejdą się bez tego zbytku

wciąż krzyczę
czasem do siebie choć trudniej
nie szkodzi lubię wyzwania
czasem do was do Ciebie

że wierzę w naddartą podszewkę świata
że kiedyś te dni przydługie noce ulecą
odejdą bez echa jak moje pokolenie

upadnie na śmieszną ziemię mój knebel
nieśmiało oswobodzone ręce znów włożę do kieszeni

niedziela, 3 marca 2013

Palimpsest

Nie musimy udawać portów i pożegnań. Nie dla nas czułe łzy, słodko-gorzki zapach nowości. Ten lęk przed nowym zdaniem, akapitem, widoczny nawet w życiu.
My zawsze przy sobie, na dobre, na bardzo dobre chwile.
My zawsze pełni niepokoju o przeszłość, to nasz palimpsest. Pisany moją śmiercią i byciem Twoim. Tymi przecinkami, egzaltacją. Szukam tu szczęścia. Szukam w tym siebie.